Zakupiłem produkt powystawowy z uwagą, że mogą występować drobne rysy na obudowie nie mające wpływu na poprawne funkcjonowanie urządzenia.
O wadzie mojego egzemplarza sprzedawca mógł nie wiedzieć, co nie zwalnia go z odpowiedzialności za towar. Zwróciłem się do sprzedawcy ze swoim problemem (wieża po rozpakowaniu pograła 45min i się "zawiesiła", po krótkiej przerwie znowu się zawiesiła, potem coraz dłuższe przerwy i coraz krócej działała. Po dłuższym odpoczynku pograła dłużej i problem znowu się pojawiał - sprzedawca nawet jeżeli sprawdzał mógł to robić zbyt krótko aby wykryć wadę).
Powołałem się na obowiązujące przepisy i poprosiłem o wymianę sprzętu na inny egzemplarz wolny od wad. Już w pierwszym kontakcie sprzedawca kazał mi skorzystać z udzielonej 14 dniowej gwarancji, na co nie przystałem.
Później burzliwie dyskutowaliśmy o formie dostarczenia wadliwego towaru do sprzedawcy i kto ma ponieść koszty - opłaciłem przesyłkę z zastrzeżeniem że oczekuję zwrotu pieniędzy oraz czekam na wymianę towaru bądź inne propozycje ze strony sprzedawcy.
W międzyczasie na stronie aukcji pojawił się plik wyświetlający tekst, mówiący o tym, że towar został przeceniony ze względu na wadę o której wspomniałem w swojej reklamacji - to już cios poniżej pasa.
Jak to możliwe? Wcześniej zamiast tego tekstu w tym miejscu widniała swoista animacja: pojawiające i znikające naprzemiennie zdania informujące iż towar nie jest produktem chińskim tylko duńskim. Plik z animacją był zamieszczony na serwerze sklepu i wystarczyło go tylko podmienić na ten z tekstem. Pani tłumaczyła się, że to moja wina bo przeglądam jej stare aukcje a potem nie odświeżam przeglądarki i nie pobrała ona tego z mojej aukcji. BZDURA, BZDURA. Adres pliku jest ten sam i zamiana pliku musiałaby nastąpić w czasie kiedy ja przeglądałem stare aukcje i wracałem do swojej - jeżeli nawet to robiłem. Zawsze wyświetla się ta sama zawartość pliku. Jak Pani to czyta to niech Pani to sobie uświadomi.
Po tym incydencie zażądałem zwrotu wszystkim wydanych przeze mnie pieniędzy wraz z odsetkami - konto mamy w tym samym banku więc może to nastąpić natychmiastowo - i żeby zaspokoić swoją próżność, przeprosin.
Pani nadal zasłania się jakimiś tam ustawami itp. Nie zmienia to faktu, że w sytuacji krytycznej próbuje mnie oszukać i wielokrotnie wprowadza w błąd co do obowiązujących przepisów. Zniechęca do występowania na drogę sądową mówiąc, że sprawę muszę założyć w sądzie właściwym dla miejsca w którym znajduje się sklep. Kolejna bzdura - stosując właściwość przemienną mogę udać się do sądu wg. swojego miejsca zamieszkania.
Co do pliku informującego i wadzie produktu to nie jest on częścią opisu produktu i w ten sposób jak klient zwróci się do sprzedawcy z reklamacją a strona towaru na allegro odsyła np. zdjęcia czy inne grafiki na serwer sprzedawcy, sprzedawca może dowolną informację w niej zamieścić i na nią się powoływać w chwili reklamacji: "Przecież Pan czytał i wiedział w co klika..."
Mimo wszystko Pani przysporzyła mi swoją soczystą korespondencją wiele radości i uśmiechu za co jestem jej niezmiernie wdzięczny.
Pani też może tu się ustosunkować do tej sprawy - do czego Panią gorąco zachęcam.
Mam też nadzieję, że może to Panią czegoś nauczy bo zapewniam, że to ja wyjdę z tej sprawy usatysfakcjonowany.
O bieżącej sytuacji będę tu informował. Aktualnie nie jesteśmy rozliczeni.
O całej sprawie zostało poinformowane allegro.pl Post nie ma na celu zniechęcić do kupowania poprzez aukcje. Ja nadal będę tak robił.
Zachęcam wszystkich do dyskusji (komentarze) i jeżeli kogoś spotkała podobna sytuacja to niech się podzieli swoją historią.
W załączeniu screeny aukcji przed i po zmianach naniesionych przez Panią.